Silny wiatr powoduje tyle szkód, że strażacy nie nadążają z ich usuwaniem
"Co kilkanaście minut wpływa do nas kilkadziesiąt informacji o zdarzeniach związanych z silnym wiatrem. Zdarzeń jest tak wiele, że nie nadążamy z pracą, mimo że do pracy wezwani zostali nawet ci strażacy, którzy mieli wolne, ale to i tak za mało" - powiedział PAP rzecznik prasowy warmińsko-mazurskich strażaków Grzegorz Różański i dodał, że w poniedziałek do południa wpłynęło już 550 informacji związanych ze skutkami silnego wiatru.
"Jedna osoba jest ranna, to kobieta, która pod Ełkiem jechała autem, a na auto przewróciło się drzewo. Kobieta trafiła do szpitala" - powiedział rzecznik strażaków.
W związku z tym, że spadające drzewa i konary zrywają linie energetyczne w południe bez prądu pozostawało ponad 33,4 tys. gospodarstw domowych. Rzecznik prasowy wojewody warmińsko-mazurskiego Szymon Tarasewicz poinformował PAP, że awarie energetyczne występują w całym regionie, ale najwięcej odbiorców, bo ponad 16 tys., nie ma prądu na wschodzie regionu.
Z powodu braku prądu w Żytkiejmach pod Gołdapią strażacy agregatorem zasilali koncentrator tlenu, a w Barczewku pod Olsztynem takiej samej pomocy udzielili osobie podłączonej do respiratora.
Ponieważ strażacy nie nadążają z usuwaniem skutków silnego wiatru wprowadzona została selekcja zdarzeń. "Najpierw wykonujemy te pilniejsze i ważniejsze interwencje, np. usuwamy konary zagrażające budynkom, czy liniom energetycznym. Zablokowane powalonymi drzewami lokalne drogi muszą nieco poczekać na udrożnienie" - przyznał Różański i dodał, że z Olsztyna w teren została wysłana grupa operacyjna, która ma pomóc strażakom w powiecie kętrzyńskim. Teraz to właśnie tam wpływa najwięcej próśb o pomoc.
"W zwykły dzień na akcje kieruje zastępy jeden dyżurny, teraz potrzebujemy po 3-4 takich ludzi, bo jeden absolutnie nie nadąża z odbieraniem zgłoszeń, selekcjonowaniem ich i wysyłaniem na miejsce pomocy" - podkreślił Różański.
Najwięcej próśb o pomoc kierowaną do strażaków dotyczy usuwania powalonych drzew i konarów, ale są też zgłoszenia o przewróconych kominach (w Głomnie pod Bartoszycami kawałki komina wpadły do mieszkania), zerwanych dachach, z budynku starostwa powiatowego w Olsztynie wiatr zwiał panel fotowoltaiczny, a kilka innych zostało "przesuniętych". Rzecznik starostwa Wojciech Szalkiewicz powiedział PAP, że po ustaniu wiatru panele, które się zachowały przejdą przegląd techniczny. "Panel, który spadł nie nadaje się do użytku" - przyznał.
Według synoptyków siła wiatru w warmińsko-mazurskim osiąga w poniedziałek 90 km na godzinę. (PAP)
jwo/ agz/