Infrastruktury ładowania elektryków przybywa w szybkim tempie. Inwestorzy jednak napotykają szereg barier
Według PEVO Index (prowadzonego przez PSNM, IBRM Samar oraz OTOMOTO) z końca kwietnia br. po polskich drogach poruszało się ponad 90,7 tys. osobowych i użytkowych samochodów całkowicie elektrycznych (BEV). W I kwartale br. ich liczba zwiększyła się 22 proc. względem analogicznego okresu 2024 roku, ale już w kwietniu dynamika przekroczyła 100 proc., a udział BEV na rynku nowych samochodów osobowych wyniósł rekordowe 5,4 proc. W kolejnych miesiącach zakupom elektryków powinien sprzyjać uruchomiony z początkiem lutego program dopłat NaszEauto. Po wygaszeniu jego poprzednika – programu Mój Elektryk – rynek znajdował się w stagnacji. Eksperci PZPM oceniają, że dynamika wzrostu jest wciąż zdecydowanie zbyt niska w porównaniu z wynikami innych krajów europejskich. Sytuacja na rynku aut elektrycznych ma przełożenie na tempo rozbudowy infrastruktury ładowania.Nasze wskaźniki dotyczące liczby punktów ładowania, w przeliczeniu na liczbę samochodów elektrycznych, są zbliżone do tych, które obserwujemy w innych państwach europejskich, choć w jednym ze wskaźników, który dotyczy liczby stacji szybkiego ładowania w przeliczeniu na liczbę samochodów, wskaźnik ten istotnie odstaje od średniej europejskiej. Okazuje się, że w Polsce jest on wyższy niż w takich krajach jak Niemcy, Holandia, czyli jest to bardzo dobra sytuacja – mówi agencji informacyjnej Newseria Rafał Czyżewski, prezes GreenWay Polska. Natomiast trzeba pamiętać, że Polska jest dużym krajem, mamy bardzo rozbudowaną sieć dróg, autostrad, a ten wskaźnik wynika z tego, że po prostu cały czas za mało jest samochodów elektrycznych, które jeżdżą po polskich drogach. Tak więc z jednej strony dynamiczny rozwój, ale cały czas jest to początek rozwoju sektora, który jest niezbędny dla rozwoju elektromobilności w naszym kraju.
Jak podkreśla, drugą istotną kwestią jest możliwość przyłączania infrastruktury ładowania do sieci dystrybucyjnej. Inwestorzy zwracają uwagę, że czas oczekiwania na przyłączenie jest bardzo długi, a związane z tym procedury administracyjne – niejasne i skomplikowane.Zeszły rok był dosyć trudny, bo przyrost liczby samochodów był taki sam jak w roku 2023. Tak więc jednym z większych wyzwań, problemów dla naszego sektora, patrząc na to z perspektywy inwestora, który inwestuje w rozwój stacji ładowania, jest właśnie spowolnienie rozwoju rynku samochodów elektrycznych. To jest bardzo ważny element, bo bez tego trudno myśleć w długiej perspektywie o zwrocie z kapitału związanego z realizacją tego typu inwestycji. Jeżeli przyrost liczby samochodów będzie tak dynamiczny, jak to miało miejsce dwa–trzy lata temu, tak jak były prognozy na kolejne lata, wówczas będzie łatwiej można dopasować rozwój infrastruktury do rozwijającego się rynku samochodów elektrycznych – ocenia Rafał Czyżewski.
Ubiegłoroczny „Barometr Nowej Mobilności” PSNM wskazuje, że dla właścicieli elektryków to właśnie cena ma istotne znaczenie przy wyborze stacji ładowania. 57 proc. oceniło, że w podróży będzie w pierwszej kolejności preferować stacje, które oferują atrakcyjną cenę za kWh.Urzędy nadzoru budowlanego w różnych miejscach w Polsce inaczej interpretują przepisy prawne, co wydłuża proces inwestycyjny – mówi prezes GreenWay Polska. Tak więc bardzo ważnym elementem, jeżeli chcemy myśleć o dynamicznym rozwoju elektromobilności, jest dokonanie pewnych zmian regulacyjnych, które miałyby na celu skrócenie czasu realizacji inwestycji w obszarze przyłączy i uzyskiwania odpowiednich pozwoleń na realizację tego typu inwestycji. Kolejnym problemem jest też kwestia fluktuacji i poziomu cen za energię elektryczną, które w Polsce niestety są jedne z wyższych w Europie, również mamy wysokie opłaty za usługi dystrybucyjne, co przekłada się na to, że eksploatacja samochodu elektrycznego nie jest tak korzystna, jak to ma miejsce w innych krajach w Europie czy w Chinach, gdzie koszt energii jest znacząco niższy.
Wśród inwestorów aktywnych na rynku można wydzielić kilka grup podmiotów inwestujących w stacje ładowania. Po pierwsze, są to firmy wyspecjalizowane w budowie stacji ładowania takie jak GreenWay.Wysokie koszty energii, jakie obserwujemy w Polsce i szczególnie jakie miały miejsce w ostatnich latach, niestety negatywnie wpłynęły na rozwój elektromobilności, na wszelkie kalkulacje efektywności kupienia samochodu elektrycznego w porównaniu do samochodu spalinowego. Ale też trzeba pamiętać, i to bardzo mocno podkreślamy, że w przypadku infrastruktury publicznej, szczególnie szybkich ładowarek ładujących prądem stałym, koszt energii stanowi mniej niż 50 proc. łącznych kosztów utrzymania takiej infrastruktury. W przypadku szybkich ładowarek, które są niezbędne do tego, żeby można było się przemieszczać na dłuższy dystans, istotnym elementem kosztów jest zakup urządzeń, które są bardzo drogie: utrzymanie tych ładowarek, wynajem miejsc parkingowych, które są niezbędne do ładowania samochodów, serwis tych stacji ładowania. Myśląc o kosztach związanych z ładowaniem, nie można abstrahować od dodatkowych elementów kosztotwórczych poza samym kosztem energii elektrycznej – wyjaśnia Rafał Czyżewski.
Drugą grupą są firmy paliwowe i energetyczne. W Polsce jest to Orlen czy Tauron, które postrzegają rozwój infrastruktury ładowania jako jeden z elementów swojej strategii na kolejne lata. Kolejną grupą, która ostatnio jest bardzo aktywna, są sieci handlowe, takie firmy jak Kaufland, Lidl w ostatnim czasie zrealizowały znaczne inwestycje w zakresie rozbudowy stacji ładowania – wymienia prezes GreenWay. W Polsce, w przeciwieństwie do innych krajów europejskich, obserwujemy stosunkowo małe zaangażowanie w tym zakresie samorządów, które w innych krajach, jak np. w Holandii, inwestują również w infrastrukturę ładowania. Tak więc wysiłek związany z rozbudową ładowarek jest przede wszystkim realizowany przez firmy prywatne, częściowo państwowe firmy paliwowe.